Dubbing
do większości filmów animowanych z małymi wyjątkami oraz bardzo rzadki dubbing
do filmów fabularny – czasem oczywiście zdarzały się jakieś familijne
produkcje, czy filmy z serii o Harrym Potterze, ale poza tym raczej krucho – tak
w skrócie można by opisać dubbing w Polsce przed 2012 rokiem. 2012 rok bowiem
był rokiem przełomowym ze względu na odważne posunięcie Disneya, jakim było
zlecenie dubbingu do megahitu Avengers. A wszystko dzięki jednemu człowiekowi, dyrektorowi
marketingu i komunikacji The Walt Disney Company Polska, który stwierdził, że możliwość
wyboru to sprawa kluczowa. Wielkie brawa dla Artura Pacuły, który zapoczątkował
w Polsce dubbingową ofensywę.
Avengers
to film dość szczególny: jest finałem pierwszej fazy kinowego uniwersum
Marvela. Na początku był Iron Man, Hulk, następnie dołączył Thor, potem Kapitan
Ameryka. W między czasie przeplatało się wiele innych, znanych postaci z
komiksów, granych przez bardzo popularnych aktorów. Ta wyjątkowość Avengers
polega na tym, że wystąpiły w nim wszystkie te postacie, tworząc tytułową grupę
superherosów. Film naturalnie okazał się ogromnym sukcesem, a uniwersum filmowe
wciąż się rozwija. Za reżyserię i scenariusz odpowiedzialny był Joss Whedon,
natomiast producentem oraz aniołem stróżem całej filmowej rodzinki jest
prezydent Marvel Studios, Kevin Feige.
Nic
dziwnego, że dubbing do filmu spod skrzydeł Disneya trafił się właśnie studiu
SDI Media Polska. Ogromną radość natomiast sprawia mi fakt, że reżyserem
polskiej wersji jest nie kto inny, jak Waldemar Modestowicza, natomiast świetne
dialogi napisał Jan Wecsile. Genialne przepychanki słowne między Tonym Starkiem
i… wszystkimi pozostałymi, wyszły naprawdę rewelacyjnie. Jedyne do czego można
się przyczepić to małe nawiązanie do Śmierci i Thanosa, otóż ostatnie słowo (w
scenie pomiędzy napisami końcowymi) jakie wypowiada w filmie The Other do
swojego pana, Thanosa, to „death”. Chodzi tu oczywiście o wielką miłość tego Szalonego
Tytana, która w komiksach występuje właśnie pod takim imieniem. W polskiej
wersji natomiast nieopatrznie przetłumaczono to jako „nicość”. Nie można jednak
winić tłumacza za nieznajomość, czy niewychwycenie wszystkich smaczków, bo to
może zdarzyć się każdemu. Ja nie mówię, że ten dubbing był idealny pod każdym
względem, ale na sam fakt, że w ogólne powstał cieszę się jak dziecko! Nie cała
obsada została dobrana trafnie, ale nie w każdym przypadku jest to od razu słyszalne,
trochę drażnił mnie Paweł Szczesny i Krzysztof Szczerbiński w gwarach, ale z
tego powodu, że mieli dość sporo ról i rzucało się to w uszy. Cała reszta była
dość dobrze dobrana, łącznie ze Stanem Lee i jego cameo.
Niezaprzeczalnie,
najważniejszym odkryciem tego filmu dla mnie był Mariusz Bonaszewski
dubbingujący postać Iron Mana alias Tony’ego Starka (Robert Downey Jr.) – geniusza,
miliardera, playboya, filantropa, jak sam o sobie powiedział. Był na tyle
świeżym i nieosłuchanym w dubbingu aktorem, a do tego tak świetnie wpasował się
nie tylko barwowo, ale też charakterem postaci, że każde jego słowo wypadało wprost
idealnie. Nic więc dziwnego, że za tę samą rolę, tyle że w filmie Iron Man 3,
zgarnął nagrodę jury w kategorii Aktor dubbingowy roku w zeszłorocznej edycji
Srebrnych Synchronów – w 100% zasłużona. Nie słyszałem jeszcze Bartosza Opani
dubbingującego Downey’ego Jr. w filmie Na psa urok, ale wydaje mi się, że mimo
wszystko pan Bonaszewski pasuje o wiele bardziej. Paweł Ciołkosz dubbingujący
Kapitana Amerykę alias Steve Rogersa był dla mnie lekkim zaskoczeniem, głównie
z tego powodu, że aktor ten kojarzy mi się jedynie z dubbingiem i można go obecnie
usłyszeć w – strzelam – 70% filmów i seriali? Tym bardziej należy zaznaczyć, że
Chris Evans był już dubbingowany przez Mateusza Damięckiego w Fantastycznej Czwórce z 2005 roku. Początkowo miałem mały problem, żeby przyzwyczaić się do
tego głosu, ale teraz, gdy jest on praktycznie stałym odpowiednikiem postaci
Kapitana Ameryki (bo dubbinguje go również w animacjach), trudno mi wyobrazić
sobie kogoś innego. Powiem więcej, natknąwszy się kilka dni temu na jakiś
filmik z jego udziałem, w którym Evans mówił swoim głosem stwierdziłem, że w
sumie pasuje również barwowo! Pan Ciołkosz ma bardzo charakterystyczny głos i
taką amerykańską manierę, może właśnie dlatego dostał rolę ikony amerykańskich
superbohaterów. Kolejnym znanym aktorem, który wystąpił w ważnej roli, a który
był już kiedyś w Polsce dubbingowany jest sam Samuel L. Jackson wcielający się
w rolę dyrektora organizacji szpiegowskiej T.A.R.C.Z.A. Ostatnim razem Jacksonowi
użyczał głosu Jacek Rozenek w nowej trylogii Gwiezdnych wojen. W Avengersach
natomiast dubbinguje go Krzysztof Stelmaszyk. Jest to wybór o tyle lepszy, że
trochę bardziej zbliżony do SLJ wiekiem. Poza tym, charakterystyczny głos pana
Stelmaszyka pasuje do czarnoskórego aktora, choć pod względem barwowym nie jest
zbyt trafnym wyborem. Oczywiście, podobnie jak z poprzednikami, nie wyobrażam
sobie w tym momencie Samuela L. Jacksona z innym głosem niż Stelmaszyka, ale
być może dlatego, że nie widziałem jeszcze Gwiezdnych wojen z dubbingiem.
Genialnie w filmie wypadł również Marcin Bosak dubbingujący postać Lokiego (Tom
Hiddleston). Miał kilka słabszych momentów pod kątem gry aktorskiej (choć
niewiele), jednak jest bardzo trafnym wyborem zarówno jeśli chodzi o świeżość i
osłuchanie oraz barwę głosu. Jego interpretacje dialogów są wyśmienite, od razu
czuć, że to czarny charakter! Do momentu Avengersów, Wiktoria Gorodeckaja była
dla mnie zupełnie nieznana, ale gdy raz już ją usłyszałem, chyba nigdy nie
zapomnę. Nie jest jakoś specjalnie charakterystyczna, ale jej delikatny głos w
połączeniu z waleczną i niebezpieczną Czarną Wdową (Scarlett Johansson) tworzy
wyśmienity kontrast i zapadł mi po prostu w pamięć. Nie jestem w stanie
stwierdzić w jakim stopniu barwy obu aktorek się pokrywają, ale przynajmniej w
Marvelach Wiktoria Gorodeckaja odwala kawał dobrej roboty. Następnym niezbyt
osłuchanym dla mnie aktorem jest Grzegorz Damięcki wcielający się w postać
Bruce’a Bannera, znanego również jako Hulk (Mark Ruffalo). Poradził sobie nawet
bardzo dobrze i nie mam nic do zarzucenia pod względem gry, zwłaszcza, że
bardzo dobrze zgrywał się z postacią, nie odstawał i nie brzmiał jakoś „z boku”.
Aktorem, który w polskiej wersji wywołał chyba najwięcej kontrowersji jest Łukasz
Nowicki dubbingujący Thora (Chris Hemsworth). Trzeba przyznać, że odrobinę
odstawał, ale nie było to dla mnie aż tak rażące. Hemsworth jest co prawda
znacznie młodszy i brzmi młodziej, ale w takiej wersji – bo Thor wygląda dość dojrzale
– jest naprawdę do przyjęcia. Co do podobieństwa głosu, jak już wspomniałem,
Łukasz Nowicki jest bodajże o 10 lat starszy, dlatego brzmi odrobinę doroślej,
ale mimo wszystko ma to „coś” w głosie, co upodabnia go do oryginału. Nie do
końca mogę się też zgodzić ze stwierdzeniem, że brzmiał jak drewno, bo wydaje
mi się, że tego wymagała od niego rola, wszak Thor jest trochę jakby z innego
świata. W tym wszystkim jakoś znika Marcin Przybylski grający Clinta Bartona
alias Hawkeye’a (Jeremy Renner) – niby jest i mówi, ale jakoś to ucieka, zlewa
mi się z tłem. Nie mówię oczywiście, że wpadał jakoś źle, bo jest doświadczonym
w dubbingu aktorem. Może to po prostu przez Rennera? Początkowo głos agenta
Coulsona (Clark Gregg) mi nie przeszkadzał, jednak w momencie, gdy umarł, a
potem został głównym bohaterem serialu Agenci T.A.R.C.Z.Y. (fabularnie
połączonym z kinowym uniwersum, niestety bez dubbingu) stwierdziłem, że Marcin
Perchuć absolutnie nie został odpowiednio do tej roli wybrany. Przede wszystkim,
Gregg jest starszy i słychać to w jego głosie. Może i ma tam coś z Perchuciem
podobnego, ale to niestety zbyt mało, by mógł dobrze brzmieć. Jako ciekawostkę
mogę podać, że w animowanym serialu Mega Spider-Man agentowi Coulsonowi (w
oryginale również dubbingowany przez Clarka Gregga) użycza głosu Miłogost Reczek,
który co prawda jest starszy, ale jednak nie ma już tego czegoś. Doszedłem więc
do wniosku, że połączenie tych dwóch aktorów byłoby idealne, ale nie znalazłem
jeszcze nikogo odpowiedniego. Warto zauważyć również, że w filmie gra polski
aktor i reżyser, Jerzy Skolimowski. Co prawda gra rosyjskiego rzezimieszka,
czyli mówi głównie po rosyjsku (ta część opatrzona napisami), ale udaje mu się
powiedzieć również 2 krótkie dialogi po angielsku, dzięki czemu mógł zostać
zdubbingowany. Dubbingował go oczywiście… Jerzy Skolimowski, dokładnie! Trochę
szkoda jednak, że dźwiękowcy nie postarali się i bardzo wyraźnie słychać ten
moment przejścia między dwoma językami.
Ogólnie,
poza kilkoma drobiazgami, do których się przyczepiłem powyżej, dubbing wyszedł
bardzo ciekawie i wciąż do niego wracam, z przyjemnością. Cięte teksty,
doborowa obsada, a wszystko świetnie spięte przez pana Modestowicza… jakie
szczęście, że czuwa on nad całym tym uniwersum! Jak już wspomniałem, dubbing
ten jest bardzo ważny, bo wywołał prawdziwą reakcję łańcuchową. Słyszałem, że dubbing
do trylogii Hobbita był spowodowany dobrymi wynikami Avengersów. Potem był
Niesamowity Spider-Man, X-Meni… ciekawe kto następny?
Ogólna ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz